Historia miedziowca powiązana jest z budową nowego portu północnego w Gdańsku. W wyniku prac portowych polegających na wyrównywaniu dna morskiego, narafiono na wrak statku, który opisano jako W-5. Już od początku zapowiadało to sensację na skalę światową. Dlaczego? Początkowo wrak ten określano na XVII w. Zatonął prawdopodobnie w wyniku pożaru wywołanego na rufie, który okazał się zgubny ale i zbawienny dla dzisiejszych badaczy. Statek przewoził na pokładzie beczki ze smołą. W wyniku podwyższonej temperatury smoła wylała się, tworząc na dnie, nad statkiem, coś w rodzaju czopu, który chronił całość przez zgubnymi skutkami działań atmosferychnych. Dzięki temu udało wydobyć się z niego cały ładunek, jaki przewoził, w stanie praktycznie idealnym. Wtedy właśnie dostał nazwę Miedziowiec- znaleziono na nim dużą ilość płatów miedzi. Właśnie przez Polskę biegł wtedy miedziowy szlak z Węgier. Wydobyto z niego nawet monety z tamtego okresu. Na nieszczęście, uległy elektrolizie, przez co zupełnie zamazały się daty ich tłoczenia. Nadal zatem nie była wyjaśniona kwestia wieku statku. Ustalono na początek kilka faktów - jest to statek żaglowy pochodzący z XVI wieku, zbudowany na zakład, z dębiny, na stępce, usztywniony wewnątrz potężnymi, gęsto rozmieszczonymi wręgami. Stępka okazała się 17-metrowej długości. Po uwzglednieniu kąta odchylenia dziobnicy i tylnicy długość całkowitą wyliczono na 24 metry, szerokość 8 metrów, wysokość kadłuba na 4 metry. Przewodził wspomnianą wcześniej miedź, sztaby żelazne w wiązkach po 15-20 sztuk, tarcicę dębową służąca do budowy okrętów, wańczos, czyli klepki dębowe do budowy beczek, dziegieć, smołę, ter, żywicę, potaż czyli popiół (ówczesny polski towar eksportowy), len, konopie, baryłki z łojem, wreszcie inne towary.

Odkrycie było o tyle epokowe, że z Bałtyku w zasadzie wydobyto niewiele wraków. Do najbardziej zananych należą Vasa i Koga Bremeńska. Poza nimi lista jest bardzo krótka. Natomiast ten statek był pierwszym i chyba jedynym statkiem z tego okresu, zachowanym w tak dużym stopniu i praktycznie z pełnym ładunkiem. Ładunek ten daje pogląd na temat pozycji Gdańska w ówczesnej Europie oraz uwidacznia poziom i tryb życia ówczesnych ludzi.

Było kilka koncepcji podnoszenia wraku. W zasadzie nikt nie miał dobrej praktyki jak wydobywać tego typu wraki. Poza może niemiecką firmą, która wydobyła Kogę Bremeńską. Dali bardzo wysoki uspust, ale dla Centralnego Muzem Morskiego w Gdańsku cena i tak była niebotyczna. Zwrócono się do Polskiej Marynarki Wojennej. To przyniosło oczekiwany odzew. Wygrała koncepcja podniesienia go na pasach. Istniało wiele problemów takich jak odmulenie miejsca, wyliczenie środka ciężkości statku. Wreszcie udało się go wydobyć 17 października 1975 roku. A to był dopiero początkek. Tak podniesiony wrak musiał być dobrze zakonserwowany. Na początku trzeba go wymoczyć w słodkiej wodzie. Nie można natomiast tego zrobić od razu, ponieważ wtedy popękałoby drewno. Później całość została zakonserwowana środkami antygrzybicznymi itd. Polacy uczyli się od początku trudnej sztuki konserwacji, która praktycznie dla każdego wraku jest indywidualna.

Udało się zrekonstruować hipoteczny wygląd i technikę budowy statku, głównie na podstawie wydobytych elementów konstrukcyjnych, m.in. stępki, tylnicy i fragmentu poszycia rufowej części prawej burty z belkami usztywnienia poprzecznego. Tak !!! okazało się, że statek miał usztywnienia poprzeczne, które ni w ząb nie pasowały do ówczesnej nauki na temat budowy statków - okazałoby się, że Miedziowiec powstał techniką którą zarzucono już sto lat temu! Drugą możliwością jest fakt, że miedziowiec był starszy niż początkowo uważano. Ogólnie stępkę wykonano z jednego pnia o długośi 17 metrów. Prosta, wychylona ku tyłowi tylnica ma nabokach charakterystyczne zygzakowate wypusty, w które wsuwano końcówki klepek burtowych. Klepki poszycia układano na zakładkę i zbijano nitami żelaznymi zamykanymi wewnątrz na czworokątnych podkładach. Wzdłużne szwy pasów poszycia uszczelnione zostały pasami z sierści zwierzęcej, a gdzieniegdzie mchem. Ciasno i gesto rozmieszczone wręgi związane były z poszyciem drewnianymi kołkami w ten sposób, że czopowane je z obu stron. Po wewnętrznej stronie burt można było zaobserwować podłużne deski, które miały chronić zakończenia wręg przed naciskiem towarów, a także miały dodatkowo wzmacniać całą konstrukcję kadłuba.

Prawdopodobnie był to statek trójmasztowy, z dwoma kasztelami, wysuniętymi dość znacznie poza obrys pokładu. Jeden maszt znajdował się na kasztelu przednim, drugi na tylnim. Nie należy jednak wykluczaś, że był statkiej jednomasztowym. Najprawdopodobniej istniały dwa rzędy belek usztywnienia poprzecznego, po sześć w każdym rzędzie. Górne wzmocnienia pełniły dodatkowo funkcję pokładników. Wszystko to wskazuje na fakt, ze Miedziowiec był holkiem. Dziś znana jest pieczęć miasta Gdańska z 1400 roku, który do złudzenia przypomina Miedziowca. Tą teorię (wiek) w pewnym sensie potwierdziły izotopowe badania C-14, które datują miedziowca 1370 rok. w tych badaniach trzeba przyjąć rozrzut 100 lat do przodu lub tyłu. zostaje raczej do przodu, więc końcowo ustalono, że Miedziowiec jest z XV w.

Dziś w Muzeum Morskim w Gdańsku można obserwować dużą kolekcję zbiorów. Znaczną część zbiorów stanowią towary wydobyte właśnie z Miedziowca.

Na podstawie: "Ostatni rejs Miedziowca" Mareka Arpada Kowalskiego