Właśnie zacząłem budować koge elbląską z 1350 r.
Chciałbym podzielić się z Wami informacjami, jakie do tej pory zebrałem na temat kogi. Ograniczę się tylko do samej kogi nie opisując historycznych aspektów pobocznych, ponieważ wtedy musiałbym powielić niejedną książke, a przecież nie o to chodzi.

Zbierałem te informacje przez pół roku z wielu źródeł: z list dyskusyjnych, ze stron www, z książek i z rozmów. Dzięki temu udało mi się ustalić wiele ciekawych faktów, które mogę przyjąć jako wiarygodne. Moją motywacją jest fakt, że przy pytaniu o kogę na listach dyskusyjnych uzyskiwałem szczątkowe informacje na ten temat, wypowiedzi były raczej "wydaje mi się" lub "gdzieś czytałem".

Dlatego po kolei bedę prezentować informacje z każdego ze znanych mi źródeł z podaniem źródła, tak, aby każdy zainteresowany mógł odnieść się do tego lub po prostu doczytać to, co go interesuje wprost ze źródła.

Postaram też się opisać praktycznie zagadnienie - chodzi o wiarygodność planów krążących po necie i w czasopismach.

W tej chwili fakt jest jeden - do tej pory nie znaleziono faktycznej kogi elbląskiej i wszelkie plany stworzone są tylko i wyłącznie w oparciu o opracowania z tamtych lat, pieczęci i przenoszenia analogii z innych statków, chociażby z kogi bremeńskiej, którą jako chyba jedyna do tej pory odnalazła się prawie w całości. Szkoła hanzeatycka czerpała ze szkoły elbląskiej i na odwrót, dlatego taka analogia ma sens.

Więc zaczynam:

Za książką „Dawne Żaglowce" Przemysława Smolarka:

Koga hanzeatycka jako typ statku jest prawdopodobnie pochodzenia fryzyjskiego. Została zaadaptowana do nowych potrzeb i rządziła na morzach jako duży frachtowiec aż do schyłku XIV w.
Była ciężkim, jednomasztowym statkiem, stosunkowo krótkim o wysokich burtach. Budowana była na prostej stępce metodą zakładkową, miała proste, pochylone dziobnicę i tylnicę. Cechą charakterystyczną był ster zawiasowy, to ona dała początek tego typu konstrukcjom.
Pierwszym bezspornym źródłem ilustrującym statek wyposażony w ster zawiasowy jest koga elbląska z 1242 r.

Wczesne kogi nie miały kaszteli. Kasztele pojawiają się na pieczęciach miast dopiero od końca XIII w. Dla przykładu na pieczęci Gdańska z 1299 r.

Kasztele sprawiają wrażenie prymitywnych, szczególnie na pieczęci gdańskiej i są obudowanymi pomostami, umieszczonymi na prostym rusztowaniu belkowym.

Na późniejszych pieczęciach, np. kogi Elbląskiej z 1350 r. konstrukcja kaszteli była inna. Powoli można zauważyć tendencję polegająca na zastępowaniu prymitywnego rusztowania obudowanymi deskami dając początki nadbudówki.

Koga uzyskiwała w żegludze północno-europejskiej coraz większe rozpowszechnienie, powoli zdobywając dzięki swym właścicielom prym na wodach. Wyparły zupełnie uprzednie nefy.
Druga część informacji pochodzi z książki Mariana Mickiewisza "Z dziejów żeglugi". Oto cytat:
" Kadłuby kog, w porównaniu z nawami, były dużo mocniejesze ze względu na poszycie zakładkowe i proste łaczenie przy stewach, niepotrzebne tu były dodatkowe wzmocnienia. Z drugiej jednak strony poszycie na styk, zwane później karawelowym, dawało nieporównywalnie większe możliwości budowy dużych statków niż poszycie zakładkowe. Toteż nośność największych statków z poszyciem zakładkowym nie przekraczała 300 ton (ale trzeba w to wliczyć również nieco większe holki - przypisek mój).
Mogłoby się wydawać, że kogi ze względu na płasodenny kadłub i niekorzystny stosunek długości do szerokości (śr. 3:1 - przypisek mój) są krokiem wstecz, chociażby w porównaniu do nefów. Z pewnością nie mogły one na przykład halsować pod wiatr. Za to pojemnośc ładowni była tu największa ze wszystkich możliwych proporcji kadłuba. Podobne proporcje przyjęły i nawy. Na pewno i kogi, i nawy żaglowały gorzej i wolniej od nefów, ale czy musiały się śpieszyć? Towary masowo przewożone w tym okresie morzem - zboże, drewno, tkaniny itp. - dobrze znosiły długą drogęi miały dużą obiętość. Bardziej więc opłacało się kupcom czekać w porcie na korzystny wiatr i przewozić większe ładunki w bezpiecznym towarzystwie innych statków niż korzystać ze statków szybszych i zwrotniejszych, ale o mniejszej nośności. Łączyć dużej objętości ładowni z prędkością i zwrotnością statku jeszcze nie potrafiono. Nie było zresztą potrzeby ani celu budowania takich jednostek. Z tego właśnie powodu nie rozwinęło się ożaglowanie kog. Przy wiatrach od rufy, a z takimi głównie żeglowały kogi, wydajnie mógł pracować tylko jeden żagiel. Znacznie wzrosło natomiast zanurzenie kog i nefów, sięgające do 3,5m, tj. do około 1/2 szerokości".
Następną bardzo interesującą pozycją jest ....Mały Modelarz 9/2000 - Koga Elbląska z 1350 roku - opracowany przez Lecha Zuzańskiego Zaraz wyjaśniam dlaczego - po pierwsze wydanie to jest zgodne z najnowszymi badaniami na temat kog, zarówno jeżeli chodzi o treść jak i opracowanie modelu. Potwierdził to Jerzy Litwin - Dyrektor Muzeum Morskiego w Gdańsku, który autoryzował tą pracę. Właśnie dlatego budowę swojej kogi oprę o tą wycinankę- Po prostu są to chyba najbliższe plany do oryginału.
A oto co na temat kogi znajdziemy w Małym Modelarzu, cytuję:
"Najczęściej spotykanym średniowiecznym statkiem była koga. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z IX wieku. U schyłku XIII wieku kogę coraz częściej zastępuje holk, ale jeszcze w XV wieku należała do typowych statków Hansy. Budowano je między innymi w Gdańsku i Elblągu.
Koga elbląska zrekonstuowana została na podstawie pieczęci miasta z 1350 roku."

i dalej:
"Wielokrotnie próbowano ją rekonstruować. Wiele prób w większym lub mniejszym stopniu zdezaktualizowała się z chwilą opublikowania badań nad znalezioną w roku 1962 kogą bremeńską datowaną na rok 1380-1382. Znaleziono wiele podobieństw, począwszy od daty budowy obu jednostek, po szczegóły elementów konstrukcyjnych.
Koga była silnym, ciężkim jednomasztowym stosunkowo krótkim statkiem towarowym. Kadłub budowany był metodą zakładkową. Poszczególne deski poszycia (tzw. "planki") zachodziły na siebie. Wyjątek stanowiły trzy pierwsze licząc od stępki, układane na styk. Koga wyposażona była w ster zawiasowy odchylany za pomocą poziomo osadzonego drążka (rumpla). W ramach wzmocnienia kadłuba poza jego obręb wystawały belki zakończone opływowymi nakładkami zabezpieczającymi przed ich uszkodzeniem. Wczesne kogi nie posiadały kaszteli służących do celów obserwacyjnych i bojowych. Pojawiają się one pod koniec XIII wieku. Deski pokładu układano poprzecznie w stosunku do osi statku. Można je było wyjmować, dzięki czemu uzyskiwano łatwy dostęp do znajdujących się pod pokładem ładowni".

Więc podążamy dalej za historią. Po przedstawieniu kogi hanzeatyckiej chciałbym przedstawić następną, bliską geograficznie kogę gdańską. Jest ona o tyle ciekawa, że w Muzem Morskim w Gdańsku znajdują się wydobyte szczątki tej kogi. Materiały przytoczone tutaj publikowane były w Modelarzu i są autorstwa Jerzego Litwina. Były opublikowane już po odnalezieniu kogi hanzeatyckiej, co uwolniło publikację od wielu błędów, natomiast nie jest mi znana dzisiejsza aktualność poniższych materiałów. Teraz poruszę wątki tylko i wyłącznie te, które nie powinny były się zdezaktualizować. Nie mogę też przytoczyć całego artykułu ze względu na prawa autorskie. Nie znana jest mi również data publikacji, co dodatkowo nieco komplikuje sprawę. Ale do rzeczy. A oto co Jerzy Litwin opisuje w tym artykule, cytuję:
"Pokłady w modelu kogi gdańskiej, tzn. ich układ, upodobniono do pokładów w kodze bremeńskiej. Takie rozwiązanie umożliwiało swobodne wyjmowanie dowolnej ilości klepki pokładu, stwarzając tym samym warunki do wygodnego ładowania i rozładowywania statku.

Przed odkryciem kogi w Bremie rozwiązanie otwierania "luków" ładowni było w sferze domysłów i najczęściej przedstawiano je jako klasyczny luk ładowni. U schyłku średniowiecza poprzecznie układana część pokładu została znacznie ograniczona, między innymi spowodowane było to rozwojem kaszteli oraz potrzebą instalowania i przewożenia na pokładzie coraz to większej ilości wyposażenia."

Jerzy Litwin w dalszej części opisu sugeruje, że koga gdańska wykonana była z ciemnego dębu, sam pokład z jasnego. 

Gdańsk jako duże miasto pośredniczące w handlu nie było zainteresowane utrzymywaniem własnej floty. Posiadanie własnego statku w przypadku jego utraty powodowało u kupców gdańskich wielkie straty. Trzeba było zatem statki ubezpieczać, co też nie było im na rękę.
Innym aspektem sprawy było to, że posiadanie własnej floty powodowało wojny, co oczywiście silnemu, kupieckiemu miastu Gdańsk nie było na rękę. Gdańsk zatem starał oddziaływać się na władców, aby budowę floty przesuwać do Elbląga.

Odkryto kilka statków które zidentyfikowano jako kogi. Najlepszym zachowanym statkiem jest koga bremeńska zachowana prawie w 90%. Statek zatonął prawdopodobnie w ten sposób, że podczas wodowania nie był obciążony towarem i w wyniku wderzenia fali uległ przechyleniu na bok i zatonięciu dosłownie kilka metrów od miejsca wodowania.
Poza tym odkryto wiele wraków statków o podobnej budowie, tzn. o płaskim dnie z którego niewiele wystawała tylko stępka, pierwsze klepki układano na płasko, burty w sposób zakładkowy.

Można zauważyć przenikanie się szkoły hanzeatyckiej ze szkołą gdańsko-elbląską.
Często w określeniu przynależności statku pomagał jeden fakt z tamtych czasów - otóż do statku wkładano na szczęście monetę z danego regionu. Jest to zwyczaj jeszcze z czasów rzymskich.

Zobacz też:{menuitems:30}Znaleziono szczątki kogi (fragmenty dna) pochodzącej właśnie ze szkoły gdańsko-elbląskiej którą zidentyfikowano po takiej właśnie monecie i okazało się, że istnieje bardzo wiele podobieństw w budowie kogi. Wcześniej uważano, że zakładkowe burty były montowane wbijanym od środka gwoździem i zaginanym na zewnątrz. Obraz zmienił się po odkryciu polskiego statku - Miedziowca, gdzie burty były układane na zakładkę, ale były montowane przy pomocy nitów. Kilka lat potem znaleziono jeszcze kilka takich wraków, między innymi w Holandii, co zmieniło całościowy obraz na tą sprawę, tzn. stosowano tak naprawdę obie metody, oczywiście starszą metodą były gwoździe.
Sprawa uszczelnienia kogi - zarówno w kodze bremeńskiej jak i w kogach gdańsko-elbląskich stosowano następującą metodę: w jednej desce żłobiono rowek w który wciskano mech. Ma taką deskę montowano nakładkowo drugą listwę oraz metalowe zakładki, których zadaniem było przyciągnięcie desek do siebie. Nasiąknięcie mchu powodowało uszczelnienie kogi. W przypadku odkrytego młodszego historycznie Miedziowca przy zakładkowej budowie uszczelnienie było montowane dopiero po połączeniu desek. Co więcej, w Niemczech odkryto szczątki statku sosnowego, który był połączony gwoździami i uszczelniany tak jak Miedziowiec.
Widać więc jak ciężko jest wyodrębnić poszczególne szkoły szkutnicze i widać, że przenikały się one wzajemnie.
W jednej z kronik zapisane jest, że gdańszczanin holenderskiego pochodzenia buduje niemiecki statek !!!
Ten lakoniczny niby zapis daje jak wiele informacji na temat pozycji gdańska, szkoły budowy i przenikania kultur. Tym bardziej że ten budowniczy na pewno zatrudniał polskich cieślów co musiało powodować przepływ technologii.

Koga jako statek pływający w górę rzek działał jak dzisiejszy kontener, zabierał towar od producenta i dostarczał do odbiorcy bez przeładunku.
W momencie kiedy wprowadzono w Gdańsku prawo składu, spowodowało to, że kogi stały się mniej potrzebne, ponieważ nie mogły już przepływać przez Gdańsk i wypłynąć na morze bez konieczności przeładunku statku.

Ostatnio w ręce wpadła mi książka "Żaglowce" Sefana Gulasa w przekładzie Jaroslava Coplaka z 1985 roku, wydanwnictwo "Sport i Turystyka". Książka ogólnie wydawała mi się dość pobieżna, a jej celem był krótki opis poszczególnych typów jednostek. I oto jakie rewelacje znalazłem na temat kogi:
"Pierwsze kogi miały początkowo na prawej burcie wiosło sterowe, ale już w roku 1242 na pieczęci miejskiej Elbląga pojawił się wizerunek kogi ze sterem typu zawiasowego. W związku z tym, że nowość ta była wcześniej zastosowana na angielskich roundshipach i fryzyjskich hogach, które podobnie jak roundship były statkami przeznaczonymi do żeglugi po płytkich przybrzeżnych wodach, można przypuszczać, że że rodowód kogi wywodzi się właśnie z tych statków. [....] Konstrukcję kadłuba tworzyły wręgi z jesionu usztywnione jeszcze poprzecznymi pokładnikami, które podobnie jak w nefie wystawały na zewnątrz dębowego albo świerkowego poszycia"

Hmm... i rzeczywiście, wszędzie jest napisane, że w kodze pierwszy raz bezsprzecznie zaobserwowano ster zawiasowy. Ale wygląda na to, że jednak nie jest to wymysł ludzi z Elbląga i okolic....

W tym miejscu wyczerpało się moje źródło odnośnie teorii i wiedzy historycznej na temat kog. Czas zastanowić się zatem nad tym, jak faktycznie powinna wyglądać nasza koga elbląska.
Trzeba przez cały czas pamiętać o jednej bardzo istotnej sprawie- koga ta będzie reprezentantem ówczesnych kog, raczej uśrednieniem, niż konkretną jednostką pływającą w tamtych czasach po Wiśle i Bałtyku. Daje nam to komfrort pewnego dopuszczalnego marginesu błędu, który jest kosztem tego, że nie odtwarzamy konkretnej jednostki.
Jak już wcześniej pisałem za Panem Zuzańskim, istniało wiele prób rekonstrukcji kogi elbląskiej. Zdezaktualizowały się one po odkryciu kogi bremeńskiej. Przedstawię poniżej właśnie takie plany - dziś już zdezaktualizowane, ale napewno cenne. Dlaczego? Opiszę to później.
Ze względu na prawa autorskie - muszę ciągle uważać i balansować na cienkiej linii prawa - zademonstruję plany w takiej rozdzielczości, aby nie pogwałcić praw ów Zacnych Panów, a żeby niosły za sobą pewną poznawczą informację.
Jako pierwsze zademonstruję zatem plany pana Jerzego Litwina 1969 roku, czyli sprzed opublikowania wyników badań nad kogą bremeńską:

Plany w dużej mierze odbiegają od dzisiejszych wyników badań. Dodatkowo w play te wkradły się błędy: trzy pierwsze planki od kilu są zanaczone na zakładkę, a powinny być na styk. Koga ta jest raczej dużą łodzią niż płaskodennym statkiem, jak to uważa się dzisiaj.W planach występuje błąd numeracyjny, mimo, że tabelka opisuje ilośc planów na 4, to faktycznie istniały tylko trzy plansze.
W części rufowej i na śródokręciu zaznaczony jest luk, który zgodnie z publikacją późniejszą dotyczącą kogi gdańskiej, nie występował na kogach.

Opracowaniem bliższym prawdy, choć nie dotyczącym kogi elbląskiej, jest koga gdańska:

Plany te pochodzą z 1974 roku, uwzględniają już wyniki badań nad kogą bremeńską. Mimo, to nie są aż tak zdezaktualizowane.

I rzczywiście kształt kadłuba ma charakter płaskodenny, da się zauważyć ułożone na styk planki, brak ładowni przy zachowaniu zgodności z wizerunkiem kogi gdańskeij z 1299 r.

Jako ostatnie plany, które wpadły mi w ręce to plany z Małego Modelarza:

Teraz chcę rozwinąć wątek po co prezentuje te wszystkie plany zamiast skupić się na ostatnich?
Otóż jest sens i to duży. Wycinanka Pana Lecha Zuzańskiego nie odzwierciedla całości sprawy. Na przykład nie oddaje wnętrza kogi. Natomiast na bazie zdjęć repliki kogi bremeńskiej, zdjęć z muzeum i zdezaktualizowanych planów Pana Litwina niemalże intuicyjnie bez posiadania strasznej wiedzy szkutniczej z tamtych czasów jesteśmy w stanie odwzorować sami wnętrze kogi nie popełniając katastrofalnych błędów. Biorąc pod uwagę, że klepki pokładu były zdejmowane, możemy w modelu zdjąć kilka klepek i w ten sposób odkryć piękno wnętrza kogi.
Innym niebezpieczeństwem wycinanki jest fakt stosowania uproszczeń wynikających z właściwości papieru.
I w tm miejcu kończą się fakty.
Tu troszkę podywaguję, mając nadzieję, że nie popełniam błędów:
1. Kil - lub stępka jak kto woli - wg wycinanki była w przekroju jedną belą. Patrząc na zdjęcia odtworzonego przekroju kogi bremeńskiej widać, że kil sam w sobie w przekroju zbity był z kilku desek. Ma to znaczenie szczególnie w przypadku, gdy bedziemy chcieli odwzorować kogę w skali np. 1:50. I z tego co czytałem swojego czasu tak faktycznie wyglądała spawa z kilem.
2. Deski na pokładzie - no właśnie. Wzorując się na wycinance możemy intuicyjnie popełnić błąd wynikający właśnie z właściwości papierowych wycinanek, że deska pokładu położona w poprzek była jedną całą deską. Właśnie dlatego przytoczyłem fragment dotyczący kogi gdańskiej - tam w sposób jednoznaczny widać, że tak naprawdę były to trzy oddzielne deski położone na teownikach.
Moich uwag jest dużo więcej. Kontynuując swoją pracę nad kogą będę dalej opisywać rzeczy które budzą moje kontrowersje i zacznę balansować na lini fakty-mity, próbować dotrzeć do sedna sprawy, zbierając dalsze informacje.

Polecam też linki WWW związane z tematyką kogi:

- http://www.oppisworld.de/poesie/philo/schiffe/kogge.htm 

- http://www.hansekogge.de/index.htm

- http://www.hanse-koggewerft.de/index.htm

- http://cma.soton.ac.uk/HistShip/SHLECT86.HTM

- http://www.arbeitskreis-historischer-schiffbau.de/modell/2003/mk2.htm 

 

 

 

 

 

 

Zobacz też:{menuitems: 325,332,326,350}