Dziś rano podczas przygotowywania się do gięcia drugiej odbojnicy na dziób mojego Wodnika, pomyślałem że postaram się porobić zdjęcia z każdego kroku gięcia mojego orzecha 3 x 5 mm.

Ponieważ moje listwy mają 3 mm grubości i to jest orzech czyli dość twarde drewno, więc proste rozwiązanie ze świeczką może nie zadziałać. Kilka tygodni temu kupiłem 30 watową lutownicę z okrągłym zakończeniem jako przyrząd do gięcia listew. Można go nabyć w tutejszym sklepiku również. Kolba to właściwie zwykła lutownica tylko słabsza i z okrągłą końcówką.

Wkładam listwę do wody o temperaturze pokojowej na jakieś 10 minut aby sobie nasiąkły. Potem zaczynam ją pieścić rozgrzaną końcówką kolby na podstawce widocznej na zdjęciu. Przy pierwszym dotknięciu końcówki z listwy lecą fajnie para i się woda buzuje.

Nie uda się wygiąć listwy za jednym zamachem! Nie próbuj na siłę giąć, po prostu złamiesz drogocenną listewkę!

To jest trochę czasochłonny proces i wszystkie naciski powinny być przykładane z umiarem i wyczuciem... kawałeczek po kawałeczku. Starałem się dokumentować postęp gięcia aparatem. Po kilku minutach pieszczenia listewki podczas których właściwie bardziej mi zależało na rozgrzaniu jej niż gięciu, zaczynam naciskać mocniej. Po kilku próbach stwierdziłem, że znacznie łatwiej jest naciskać kolbą w pozycji pionowej. Naciskam i przytrzymuję kolbę w takiej pozycji jakieś pół minuty. Po odpuszczeniu lutownicy drewno trochę wróci do pierwotnego kształtu ale już nie całkiem.

No i oczywiście tak dociskam i puszczam do czasu kiedy będę zadowolony z kształtu. Zapomniałem o czymś. Listwa po chwili będzie sucha, wówczas moczę ją znowu ale tylko tak z wierchu. Kiedy już dognę tak na jakieś 80%, przykładam wilgotną na kadłub i tam dociskam i pozostawiam już w finalnym kształcie do wyschnięcia.

Może się zdarzyć ze względu na włókna drewna, lub błąd człowieka (mój błąd w tym wypadku), że podczas doginania włókna się rozwarstwią... mokra listwa lub za silnie pchamy. No cóż  - jeśli rozwarstwienie jest małe, to cyjano akryl może pomóc, jeśli nie to pech. Zaczynamy od nowa.

Więc teraz dziób Wodnika sobie schnie. Tym razem udało mi się wyłapać rozwarstwienie włókien na czas i po przyschnięciu i przetarciu nawet nie będzie śladu. Mam nadzieję, że te zdjęcia komuś się przydadzą.

Jurek