 
						
										
				 
						
										
				 
						
										
				 
						
										
				 
						
										
				 
            
        
marynistyczna powieść z pogranicza historii i fantastyki 
 
 Tom I 
  
 
 http://fabrykaslow.com.pl...e/galeonyT1.jpg 
 
 Jest rok 1627. Szwedzi atakują ujście Wisły. Ich okręty rozpoczynają blokadę Gdańska. Do walki z eskadrami Gustawa Adolfa staje młoda polska flota wojenna Zygmunta III Wazy, wspierana przez kaprów na służbie królewskiej. Kapitan Arendt Dickmann, późniejszy admirał i zwycięzca w bitwie pod Oliwą, rzuca wyzwanie Fortunie stawiając na jedną kartę honor i doświadczenie. Razem ze szlachcicem Markiem Jakimowskim, buntownikiem z tureckiej galery, wyrusza w morze by posłać na dno złowrogiego Lewiatana napadającego na statki z Gdańska. I przekonać się czy opowieści o bestii z podmorskich otchłani są prawdą, czy tylko podstępną intrygą szwedzkich korsarzy. 
 
 http://fabrykaslow.com.pl...y%20tapeta3.jpg 
 
 "...Dahl i Szulist pierwsi wpadli na pokład fluity z dobytymi 
 szablami. Jost przeskoczył falszburtę, wyrwał z pochwy 
 pałasz, wyszarpnął spod świty pistolet, odwiódł 
 z trzaskiem skałkę, gotowy na pierwszą oznakę oporu 
 strzelać, ciąć i prać, ile tylko tchu w piersiach starczy. 
 Nie miał kogo bić. 
 Pokład fluity był pusty. 
 Morze uderzało o burty statku, strzelało w górę bryzgami 
 piany. Wiatr wył na takielunku, jakby przygrywał 
 śmierci do tańca i próbował wytrzymałości sztagów, łopotał 
 postrzępionymi, porwanymi marslami, przerzucał 
 z łoskotem uwolnioną z lin rejkę bezana na ostatnim 
 maszcie. Pokład zawalony był piaskiem, rozbitymi 
 szczątkami baryłek, deskami, naglami wyrwanymi z kołkownicy, 
 splątanymi kawałkami lin. Statek osadzony 
 głęboko na piaszczystej łasze, jęczał niczym żywa istota, 
 czasem tylko dygotał wpychany głębiej na mieliznę 
 przez fale przyboju. Skrzypiały reje szarpiące się na wyluzowanych 
 brasach, trzeszczały naprężone fały, sztagi 
 i wanty. 
 Maszopi rozglądali się po pokładzie. Spodziewali się 
 wszystkiego, a więc zaskoczenia, rozpaczliwych próśb 
 o łaskę, a przede wszystkim oporu. Zdziwiła ich pustka. 
 Deski zadudniły gdzieś przed nimi! 
 Jost i Szulist skoczyli w stronę gretingu, wpadli za 
 grotmaszt, ale to tylko pusta beczka toczyła się po pokładzie, 
 przewalała z boku na bok... 
 Coś zatrzeszczało, załopotało na fokmaszcie. Zamarli. ..." 
 
 http://fabrykaslow.com.pl...y%20tapeta2.jpg 
 
 Ma Anglia Nelsona i Francja Villeneuve'a, Medina-Sidonia w Hiszpanii żył. 
 A kto dziś pamięta Arenda Dickmanna? To polski admirał, co z Szwedem się bił. 
 Oliwska szanta, Cztery Refy 
Tom II

Osądzony, pozbawiony dowództwa, czci i honoru Dickmann przejdzie przez piekło własnej niewiary, aby wraz z polskim szlachcicem, Markiem Jakimowskim stanąć na długość szpady od morskiej bestii. Zdesperowany uczyni wszystko, by zerwać z oblicza Lewiatana maskę tajemnicy i na zawsze posłać go na dno morza. A potem – już jako królewski admirał – poprowadzić polskie galeony wojenne do ostatecznego boju ze Szwedami pod Oliwą, wstrząsając sumieniem dumnego Gdańska.
 "...Posse i Giese, którzy towarzyszyli im w wyprawie na 
 pokład Die Katze pobledli. Komisarz był ciekaw, kiedy 
 pobiegną do burty. Posse trzymał się twardo, ale znacznie 
 młodszy Giese spazmatycznie łapał powietrze, gębę 
 miał bladą i zlaną potem. 
 Arendt Dickmann wyglądał niewiele lepiej. Jedynie 
 Mora trzymał się godnie. Nawet na pokładzie przeklętego 
 okrętu, na który napadł morski diabeł, pykał swoją ulubioną 
 fajkę bez oznak lęku. A może to właśnie dym z tytoniu 
 pozwalał mu zabić obrzydzenie i mdłości? No cóż, 
 Jakimowski nie wiedział, co było gorsze – swąd zamorskiego 
 ziela przywodzący na myśl wnętrze saletrzanej 
 burty* czy też słodkawa woń rozkładających się trupów. 
 Mewy zniżały lot nad statkiem. Siadały na masztach 
 i rejach, czasem zrywały się do lotu, krzycząc przeraźliwie, 
 ale zaraz wracały, jak gdyby czatując na dusze zabitych. 
 Krążyły wokół okrwawionego krejera coraz bliżej, 
 coraz natarczywiej. Musieli się spieszyć... ..."

 ...Sześć szwedzkich okrętów na walkę czekało, A każdy z nich większy od naszych dwóch. 
 Choć siły nierówne, bo dział było mało, To w polskich załogach bojowy był duch. ...
Oliwska szanta, Cztery Refy
 W książce oprócz ciekawej fabuły, dużo fachowej nomenklatury morskiej. Polecam każdemu miłośnikowi tego typu marynistyki.
 Zobacz też 
 • Bitwa pod Oliwą 1627
http://santisimatrinidad.jun.pl/viewtopic.php?p=1818#1818
 •  http://www.youtube.com/watch?v=eXKe51KMK1I 
