Dzisiejszego wieczorka dokonalem szczegolowej inspekcji mojej stoczni i o zgrozo okazalo sie ze podczas przeprowadzki stoczniowcy zgubili, przepili, sprzedali na zlom maly maszcik z wiezyczki dowodcy :(.
Oczywiscie zaden sie nie chcial przyznac :D. Zwalili wszystko na bydlackiego pająka ze niby to on :D. Tak wiec wiedzac ze nic nie zdzialam zrobilem sobie drugi o taki :D (moze nie taki ladny jak oryginal ale trzyma wszystkie parametry wedlug planów.
Po wyprostowaniu pierscieni i zapodkładowaniu to mniej wiecej wyglada tak
A na koniec dnia pobawilem sie z pomostkiem
Pozdrawiam
Smok_740
