Po powrocie z wyspy Kos zamieszczam kilka fotografii oddających częściowo to co mnie tam spotkało.
Otóż, mieszkańcy wyspy Kos ( kosynierzy – pomysł Adama ) malują wszelkie swoje domy i łodzie na kolory narodowe Grecji, czyli na biało niebiesko. Był to jeden ze sposobów walki z okupantem, który nie zakazał malowania w ten sposób domów, kościołów i łodzi. Nawet na jednej z gór namalowali swoją flagę. Wyspę, położoną kilka kilometrów od Bodrum (Turcja) zamieszkuje około 20 tysięcy Greków, którzy nie zadają sobie pytania, czy przyjdą Turcy, tylko kiedy. Jednostek wojskowych na tej wysepce jest z 10. Są czołgi, helikoptery i małe lotnisko. Zgodnie z prośbą Adama (nie mam zgody na pełną identyfikację (wcale nie pytałem)) fotografowałem łodzie. Żaglowych tam nie było, lub były w przeważnej mniejszości. Za to częściej, niż gdzie indziej były modele łodzi oczywiście i tak :
W porcie miasta Kos :







W porcie miasteczka na wyspie Kalymnos ( dawni poławiacze gąbek ) :



Na jednym ze statków wycieczkowych był taki model :

A w supermarkecie można było kupić zestawy modelarskie :


Bodrum było upstrzone jednostkami pływającymi :

i zegarkami po 15 000 euro :

Na wyspie Nisiros był wulkan (na szczęście nieczynny od lat wielu) :

i knajpa z modelami :
Było ich (knajp i modeli) kilkadziesiąt.




Niektóre ładne inne takie sobie.
Była również syrenka :

Żona mówi że powinna ona zostać symbolem LAli. Jakoś nie za zbytnio spodobał mi się ten pomysł.
i normalne "udeczki" :

Z ukłonami
Wypuszczony z urlopu Andrzej Korycki