Kibelek na dawnych żaglowcach. Temat chyba nie często poruszany (może źle szukałem) przez marynistów, a sprawa wydaje mi się bardzo poważna. Zastanawiam się - Jak sobie radzono z załatwianiem potrzeb fizjologiczny na dawnych żaglowcach w różnych epokach? Kiedy powstały pierwsze latryny? Ile osób jednocześnie mogło korzystać z tego przybytku na przykład na pokładach HMS "Victory"? Czy były jakieś różnice w wyglądzie między wychodkiem angielskim, francuskim, czy hiszpańskim?
Krzysztof Gerlach napisał:
Zagadnienie było szalenie ważne! Stąd jednak dużo o nim w literaturze (choć faktycznie są autorzy preferujący zamykanie oczu na „wstydliwy” temat) i mam nawet małe studium napisane przez Joe J. Simmonsa III, pt. „Those Vulgar Tubes. External Sanitary Accomodations aboard European Ships of the Fifteenth through Seventeenth Centuries”, wydane w 1998 r. Poza tym sporo uwagi poświęcają tej kwestii restauratorzy zachowanych okrętów zabytkowych, jak Victory, Constitution czy Warrior. Niemal od zarania związków człowieka z morzem odróżniano też potrzebę wypróżniania się przez „szlachetnie” urodzonych od realizacji tej samej potrzeby przez „zwykłych” ludzi. Podane przez Simmonsa przykłady ze starożytności są cokolwiek spekulatywne, jednak prawdopodobne.
Na okrętach z Santorini (Thera) przedstawionych na fresku datowanym ostrożnie na XVII wiek p.n.e. mamy na rufie dziwne konstrukcje, które mogły służyć oficerom do dyskretnego spuszczania swoich ekskrementów do wody za pomocą rodzaju pochylni. Na dzbanie cypryjskim z VII w. p.n.e. widzimy marynarza wypróżniającego się przy wiośle sterowym. Na płytce z kości słoniowej (przechowywanej w Sparcie ok. 600 r. p.n.e.) wykonano relief okrętu, na którego taranie kuca żeglarz w całkowicie niedwuznacznej pozycji.
Na niektórych rzymskich statkach handlowych skrajna część pokładu rufowego była przykryta i mogła służyć za wychodek oficerom oraz ważnym pasażerom. Wydaje się jednak, że w tych i dużo późniejszych czasach posługiwano się przede wszystkim kubełkami wylewanymi po wszystkim za burtę oraz bezpośrednim wypinaniem się na zawietrzną ponad nadburciem lub z dodatkowych platform. Wiemy o zakupie tysiąca małych dzbanuszków dla floty 20 bizantyjskich dromon w 949 r. n.e. Prawdopodobnie miały służyć jako kubełki „toaletowe”, po jednym na czterech ludzi.
W miarę wzrostu wysokości okrętów, budowy wielopokładowej, wydłużania rejsów, problem się nasilał. Dla nielicznych oficerów najprostszym wyjściem było korzystanie z desek z dziurą umieszczanych w dyskretnie osłoniętych partiach żaglowca, zapewniających równoczesne spadanie ekskrementów bezpośrednio do wody. Taką właśnie skrzynkę z otworem na zadek znaleziono na głównym pokładzie, w ćwiartce rufowej, kogi bremeńskiej z około 1380 r. Nie wiadomo, jak radzili sobie marynarze, ale na podstawie analogii do urządzeń sanitarnych w zamkach lądowych oraz praktyki z XVI w. można przypuszczać, że korzystali ze znacznego wysunięcia forkaszteli poza dziobnicę. Wystarczyło zostawić w części podłogi takiego forkasztelu otwór, albo wstawić greting, by dało się załatwiać wprost do morza.
W XV w. na rufach okrętów pojawiły się beczkowate i skrzynkowe konstrukcje wystające z ćwiartek rufowych lub całkiem z tyłu nad podcięciem nawisu rufowego. Wielu badaczy (nie wszyscy!) uważa, że były to właśnie beczki czy skrzynki sanitarne, zwłaszcza że identyczne rozwiązanie stosowali Arabowie na swoich żaglowcach jeszcze w XX w. Na wielkich karakach nad podcięciem nawisu rufowego umieszczano regularne „sławojki”, do których oficerowie przechodzi wprost ze swoich kajut, a otwory wypadały – dzięki nawisowi – daleko nad wodą. Podobny cel (plus umieszczanie latarni) miały zapewne dziwaczne wieżyczki spotykane na tylnych krańcach kasztelu rufowego niektórych żaglowców z końca XV w. Ponadto w wystających poza kadłub miejscach rufy robiono otwory, który mogły służyć za pisuary. Dopuszczano oddawanie moczu do ścieków burtowych, skąd spływnikami wydostawał się za burtę. Większość z tych rozwiązań powtórzono w XVI w., kiedy dla marynarzy doszedł galion – wspaniałe miejsce do załatwianie potrzeb naturalnych z uwagi na dalekie wystawanie poza kadłub oraz lekką konstrukcję „podłogi” z gretingów. Wieżyczki, które teraz bardzo się rozrosły, plus „beczki”, występowały nie tylko na rufie, ale czasem wzdłuż burt całego kadłuba. Miały już absolutnie jednoznacznie charakter klozetów. Później cofnęły się ku ćwiartkom rufowym i przybrały postać cudnie zdobionych galeryjek bocznych, ale niezależnie od ilości rzeźb, szyb i złoceń pozostały „sławojkami” z drewnianym siedzeniem o centralnej dziurze. Co do marynarzy, to już na okręcie Wasa z 1628 r. widzimy typowe potem przez setki lat „siedzenia ulgi (uwolnienia)”, czyli prawie identyczne skrzynki jak oficerskie z kogi bremeńskiej. Fakt, że dla tak wielkiego okrętu z bardzo liczną załogą przewidziano 2 dziurki (!) wydaje się świadczyć o ciągle dominującej praktyce załatwiania się do kubłów czy wprost za burtę. Żaglowce miały już wydatne ławy wantowe, więc stanięcie na nich i wypięcie tyłka z równoczesnym trzymaniem się want (doskonale znane z XIX w.) z pewnością wchodziło w grę.
fragment ryciny duńskiego galeonu Tre Kroner z 1601 r. z jednoznaczną pozycją na kotwicy
„Siedzenia ulgi” na galionach pojawiają się masowo na modelach z epoki począwszy od lat 1670-tych. Najpóźniej w tym czasie wykonywano już także drewniane rury spustowe, dzięki którym ekskrementy sprowadzano znacznie poniżej desek klozetowych, co polepszyło higienę i umożliwiło umieszczanie klozetów w miejscach, gdzie bezpośredni zrzut był niemożliwy lub kłopotliwy. Nie było więc tak, jak wydaje się niektórym, że odchody spadały na lufy dział lub na pokłady przez otwarte furty. Nie wszystko, co naprawdę wchodziło w skład konstrukcji wychodka, widać na modelach. Stopniowo zwiększano liczbę otworów dla marynarzy na galionach, wykorzystano też mały pokładzik galionowy dla wypchnięcia nań z grodzi dziobowej półwalcowych konstrukcji stanowiących ubikacje podoficerów. Trafiały się regularne pisuary (prawie w dzisiejszym kształcie, czemu – z uwagi na brak zmian w anatomii – zapewne nie należy się dziwić) wzdłuż nadburć partii dziobowej.
Pomijając wychodki oficerów i podoficerów, na Victory Nelsona przygotowano tylko 6 „siedzeń ulgi” dla blisko 800 ludzi załogi – nie można powiedzieć, aby ich pod tym względem rozpieszczano. W ciągu XVIII i XIX w. doskonalono głównie rury spustowe – łącząc kilka siedzeń wspólnym kolektorem i prowadząc całość wzdłuż kolan dziobowych oraz burt na dziobie aż do poziomu morza. Ze względu na równoległy bieg innych elementów strukturalnych oraz maskujące malowanie, obserwatorzy zewnętrzni (jak dzisiejsi oglądacze modeli) często nie zdawali sobie sprawy, że patrzą w istocie na przewody kanalizacyjne.
W klozetach oficerskich przełom konstrukcyjny stanowiło pojawienie się na brytyjskich okrętach liniowych w 1779 r. pierwszych WC, czyli „water-closet”, oczywiście typu, który część z nas pamięta z własnych domów – z wysoko umieszczonym zbiornikiem wodnym i spływem grawitacyjnym. Nie od razu doceniono walory tego rozwiązania. Przyjęło się powszechnie dopiero w dobrze zaawansowanym XIX w. Przy zastosowaniu rur ołowianych (wykorzystywanych już w XVII w.) dających się prawie dowolnie kształtować i zapewniających niskie tarcie, system ten umożliwił umieszczanie klozetów niemal w dowolnych miejscach i wyprowadzanie odchodów do morza tam, gdzie to było dogodne. Jednak do końca epoki żagla typowe było kończenie rury kanalizacyjnej u samego dołu galerii bocznej, od strony rufowej (gdzie znikała wśród ozdóbek).
W latach 1840-tych zwiększano czasem liczbę oczek sanitarnych dla marynarzy przez instalowanie wielootworowych „siedzeń ulgi” (zintegrowanych z pisuarami) także na ławach wantowych fokmasztu, nadto montowano pierwsze zamknięte klozety marynarskie pod pokładem dziobowym. Ale jeszcze w latach 1850-tych powszechne było karanie żeglarzy (w XVIII i na początku wieku XIX w. chłostą) za zanieczyszczenia pokładów, kiedy ci o słabszych pęcherzach i zwieraczach nie byli w stanie doczekać swojej kolejki.
Najtrudniej odpowiedzieć na pytanie o różnice „narodowe”. Pewne odmienności stylistyczne oczywiście istniały, podobnie jak częstość wykorzystywania konkretnych rozwiązań. Nie można jednak tego rozpatrywać w kategoriach bezwzględnych, że tak „musiało” być, dlatego, że okręt był brytyjski, francuski, amerykański, holenderski, hiszpański itp. Wiadomo, iż przeciętnie nadzwyczaj długo (jeszcze w XVIII w.) francuscy oficerowie zadowalali się dziurą w podłodze ustępu i załatwianiem wszystkich potrzeb na stojąco. Ale to właśnie Francuzi zdumieli się ujrzawszy takie „rozwiązanie” na okręcie amerykańskim w 1793 r. i uznali, że w takich warunkach lepiej już wypróżniać się do butelki. Zaskakujące jest też zaobserwować, że na niektórych hiszpańskich okrętach doby Trafalgaru niżsi oficerowie siedzieli w galeriach rufowych parami (dwie dziury w desce), jak marynarze. Hiszpanom zdarzało się za to na samym początku XVIII w. wyposażać klozetowe skrzynki na galionie w boczne przepierzenia, dające minimum prywatności. W sumie jednak anatomię wszyscy mamy tę samą (chociaż trafiła się Royal Navy kobieta-marynarz, której płci nie rozpoznano przez kilkanaście lat Wink ), więc wielkich różnic być nie mogło.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
LATRYNY OFICERSKIE
W wielkim uproszczeniu można powiedzieć, że latryna kapitana znajdowała się na rufie w bocznym wykuszu rufowym bezpośrednio przy kajucie (na dużych liniowcach ilość latryn była proporcjonalna do rangi okrętu - admirał, kapitan i ilości wyższych oficerów), dla podoficerów na pokładziku dziobowym stawiano półwalcowate ubikacje, a dla załogi na pokładzie galionu były "siedziska z otworami".
VOC Amsterdam, 1748
Z mojego archiwum latryny na replice VOC Amsterdam, 1748.
Z salonu jest dostęp do dwóch latryn umiejscowionych w bocznych wykuszach, nieco poniżej pokładu (podłogi), zasłanianych zasłonką
widok z salonu - są dwa otwory w burcie (wejście - wyjście ;) )
widok z wykusza
"siedzisko" podobne jak na Victory
latryna nr 2 po drugiej stronie
Pokład wyżej jeszcze jedna latryna, czy była druga nie pamiętam (na zdjęciach nie mam).
H.M.S. Victory, 1765
Latryny na rufie w bocznych wykuszach
jedna z latryn w wykuszu na rufie
latryna admirała na HMS Victory (w bocznym wykuszu)
Latryny na dziobie - oficerskie i załogi
Jak widać na schemacie na małym pokładziku dziobowym, wystają z grodzi dziobowej dwie półwalcowate konstrukcje stanowiące ubikacje podoficerów z wejściami z wnętrza kadłuba. Latryny załogi znajdują się na platformie/pokładzie galionu.
Plany latryn podoficerskich i dla załogi na H.M.S. Victory
15. Latryny podoficerskie 16. Pojedyncza latryna załogi
Latryna podoficerska na HMS Victory od wewnątrz kadłuba
i na zewnątrz
i latryny załogi na platformie galionu (dwie pojedyncze i dwie podwójne - szału nie ma )
jedno z "siedzeń ulgi" z dwoma otworami - galion Victory
latryna na rufie nieznanej obecnie mi jednostki
HMS Royal William, 1719
Latryna oficerska/podoficerska na HMS Royal William, 1719 - model Adama