HURRA - jestem szlifierką do wałków :) .
Z wałka 4.002mm zrobiłem 3.999 - 0.0005mm niestety mam pewną tolerancję wykonania i nie jest równy.
Ale łożyska dają się nałożyć i nie "spadują".
Za to opanowałem technikę lutowania twardego małych elementów za pomocą dostępnych i niedrogich
materiałów ( prezentowanych wcześniej ).
Spiłowałem drobnym pilnikiem kawałek pręta (lutu ) zmieszałem te opiłki z pastą do lutowania.
Tak przygotowaną substancję użyłem do lutowania już bez lutu. Należy uwaźać, bo małe elementy bardzo łatwo przegrzać. Mosiądz przegrzany robi się kruchy i do niczego się nie nadaje.
Na zdjęciu uchwyty do cięgien sterów kierunku. Rurka 2mm wlutowana w rurkę 3mm. Śrubki M1.4 .
Na wstępie chciałbym wycofać swoje przechwałki, że już lutuję na twardo małe i duże przedmioty lewą ręką z zawiązanymi oczyma.
Niestety zdarzają się takie konfiguracje elementów, że nie mogę sobie poradzić a efektem jest zniszczony detal. Wykonuję go na nowo i próbuję polutować. Po kilku iteracjach zakończonych niepowodzeniem lutuję cyną jak "Pani Bozia" przykazała i odczuwam coraz większy wstręt do własnej niewiedzy i braku umiejętności.
Na razie "LAla" ma wykonane wszytkie orczyki z tyłu i wszystkie uchwyty cięgien. Cięgna będą z pręta węglowego 1mm (kawałek na zdjęciu).
To co przez ostatnie dni udało się wyrezać w mosiądzu prezentuje zdjęcie :
Ten zegarek szwajcarski to nieco przesada, ale mechanizmy wyglądają nieźle.
Musiałem wykonać kilka modeli desek sedesowych, żeby śruby nie kolidowały z cięgnami i cięgna ze sobą. Jednocześnie z obserwacji mi wyszło, że każda płetwa nie musi być obsługiwana za pomocą dwóch
cięgien. Cięgno z włokna węglowego jest na tyle sztywne, że może być pchadłem - no... popychaczem
zarówno. A takie uproszczenie konstrukcji spowodowało, że ilość cięgien z planowanych ośmiu spadła do
czterech. Dwa z nich (te od górnej i dolnej płetwy) połączą się zaraz za grodzią i w efekcie będą trzy cięgna.
Poza tym pozostaną części zapasowe.
Rozmieszczenie cięgien i stan mechanizmów na rufie prezntuje fotografia :
Wszystkie elementy wstawione na sucho na próbę i mogą sprawiać wrażenie skośnych.
Te widły na górze, to sprzęgło kłowe do przeniesienia napędu na górną płetwę. Otwór w osi jest potrzebny do przeciągnięcia przewodu(ów) elektrycznego. Pomiędzy nakrętką a orczykiem widać podkładkę z teflonu.
Identyczna znajduje się pod orczykiem.
Z ukłonami
Andrzej Korycki
P.S.
Wybacz Grzegorzu, że jeszcze nie nabyłem niebieskiego brystolu, ale sam rozumiesz - kryzys :) .
Wygląda to wszystko bardzo profesjonalnie. Mam nadzieję, że zadziała. Trzymam kciuki za Twoją robotę.
Ja bym zastosował jako końcówki popychaczy snapy kulowe M2. Ładnie układają się podczas ruchu popychacza i praktycznie nie posiadają luzów.
Ja w ogóle nie wiedziałem, że takie coś ( jak snapy kulowe) istnieje w przyrodzie. Teraz już wiem. Ale śruby M1,4 pracują w tulejach i luzu tam nie ma. Na razie zachowuje się to bardzo ślicznie - bez oporów. Co prawda nie ma zimmeringów i nie jest zmontowane, ale w ciągu tygodnia dorezam reszę elementów
i sprawdzę na założonych sterach. W tej odsłonie wystąpie jako serwo.
Jeszcze słowo ( a raczej obrazek ), żeby było wiadomo o czym mówimy.
Te moje wynalazki są malutkie a snapy by je powiększyły bardzo ( no może troszkę ).
Widzę, że na stare lata zrobiłem się kłótliwy :) .
Tym razem wyrezałem mechanizm sterów głębokości w kiosku. Poza tym zmieniłem koncepcję mocowania
orczyków do osi : będą śruby a nie kołki. śruby łatwiej wyjąć.
To co zupełnie nowe to :
Połówki rozkładalne, oba stery napędzane jednym cięgnem, sprzęgło chyba kłowe.