Witam wszystkich serdecznie. Od dłuższego czasu przymierzałem się do budowy nowego modelu. Cały czas ciągnie mnie w średniowiecze i chyba nadal przy nim zostanę.
Tym razem moim celem będzie holk. Celowo nie nazywam go holk gdański - bo pod taką nazwą go wszyscy znają. Celowo nie nazywam go "Miedziowiec" - bo cały czas nie możemy się doczekać oficjalnej rekonstrukcji wraku W-5. Zatem w tym poście opiszę co chcę uzyskać, jaki tak naprawdę statek chcę zbudować oraz czym dysponuję. Wraz z czasem będę uzupełniać opisy i podążać - jak w przypadku kogi - ścieżką faktów i mitów.
W początkowym optymistycznym zrywie rozrysowałem sobie przeskalowane plany szkieletu na podstawie Małego Modelarza- "Holk gdański" - robota okazała się daremna, ale o tym później. Tak czy inaczej holka będę budować, nawet jakby mi to miało zająć kilka lat. Zatem proszę mnie nie poganiać i nie śmiać się, że prace idą tak powoli. W tym konkretnym przypadku nie tylko trzeba zbudować statek, trzeba potwierdzać i weryfikować wszystkie szczegóły, a w wielu miejscach szukać analogii i dokonywać własnej rekonstrukcji.
Ale zacznijmy od początku.
Zacznijmy zatem od zgromadzonej wiedzy na temat holka - fakty i mity:
Podczas tematów związanych z kogą i wgłębianiem się w tematy ikonografii wpadłem na ślad holka gdańskiego datowanego na rok 1400 (wg niektórych źródeł na rok 1457: http://www.gdansk.ap.gov.pl/wystawyipublikacje/pieczecie/gdansk.htm )

I to traktuję jako pierwszy fakt - znany jest nam wygląd holka gdańskiego. To właśnie rekonstrukcji takiego holka chcę dokonać.
A oto co na jego temat możemy znaleźć w "Dawnych Żaglowcach" Przemysława Smolarka:
"Proces stapiania się tych dwóch gatunków ilustruje, jak się wydaje, statek z pieczęci Gdańska z ok. 1400 r. Kadłub różni się od kadłuba dawnej kogi. Partia dziobowa wykazuje silniejszy wznios. Zamyka ją charakterystyczna stewa profilowana zewnętrznie, a wieńczy zrastający z kadłubem kasztel. W partii rufowej, niższej niż dziobowa, kasztel osiadł zupełnie na kadłubie. Rumpel jest całkiem niewidoczny i być może wbiegł do wewnątrz statku już poniżej linii relingu. Na wantach widzimy dokładnie szczeble drabinki sznurowej. Niemal identyczny wygląd ma statek z pieczęci Amsterdamu z 1418 r.
Holk był statkiem większym od kogi. Dawne kasztele zrastające się z kadłubem stają się jego ograniczonymi częściami i nabierając nowych funkcji (pomieszczenia prowiantowe, pomieszczenia załogi itd.) nadają jednostce specyficzny wygląd. Statek ma teraz niskie śródokręcie i wyższą rufę oraz dziób. W takiej charakterystycznej postaci przekazał nam typ holka rytownik pieczęci elbląskiej z 1424 r.
Mimo wymienionych modyfikacji koncepcje konstrukcyjne w budowne okrętowym północnej Europy zbliżały się do granic, których przekroczenie wymagałoby bardziej radykalnych innowacji. Statki żeglugi wielkiej były ciągle budowane na zakładkę i wyposażone w jeden żagiel rejowy. Przy stosowaniu zakładkowej metody poszywania burty zwiększanie wielkości okrętu możliwe było w praktyce tylko do pewnego momentu. Nie można też było w nieskończoność zwiększać powierzchni żagla, stanowiącego środek napędu statku."
Przekaz jest z 1963 roku (warto o tym pamiętać), zatem nie uwzględnia wyników badań nad wrakiem W-5 oraz wszystkich wyników badań z kogi bremeńskiej.
Zobaczmy teraz co pisze na ten temat Stefan Gulas z "Żaglowcach" (1985r.):
"Holk gdański z drugiej połowy XV w. miał nośność 800-900 t, musiał więc mieć już poszycie karawelowe. Statki z tym typem poszycia musiały być dobrze uszczelnione , ponieważ przewoziły sól morksą z Zatoki Biskajskiej"
No i z tych dwóch przekazów wyłania się nam holk 1400 roku taki jak w Małym Modelarzu 3/2007 w opracowaniu Patryka Zuzańskiego:

W samym opisie holka w MM nie ma żadnych rewelacji.Ale przyjrzyjmy się baczniej tej próbie rekonstrukcji:
Jak widać holk jest poszywany na styk, ma długość ok. 36 metrów, szerokość ok. 9,5 metra. 1 maszt rejowy z żaglem rejowym oraz bukszpryt przechodzący przez przedni kasztel. W części dolnej widach charakterystyczne dla tego okresu wystające belki wzmocnienia poprzecznego.
No właśnie. Tu zaczynają się moje pierwsze wątpliwości.
Wróćmy zatem do pierwszej pieczęci holka gdańskiego z 1400 roku. Osobiście nie potrafię się oprzeć wrażeniu że jednak holk posiada poszycie zakładkowe - a świadczą o tym wg mnie linie poprzeczne na kadłubie które mogą być odwzorowaniem zakładki oraz szeregi nitów osadzone na dolnej części każdej klepki - tak jak w przypadku poszywania klienkierowego, gdy łączy się klepkę z klepką:

Dodatkowo w dolnej części kadłuba można zaobserwować wypuski wzmocnień poprzecznych tak charakterystycznych przy budowie na zakładkę. Podążajmy zatem dalej tym tropem. Jeżeli nawet założymy, że masz artysta odwzorowując holk popełnił błąd (choć przyjmuje się że ikonografia jest dosyć wierna) rysując te klepki i nawet jeżeli uznamy, że źle interpretujemy punkty rozszyfrowane przez mnie jako nity i wzmocnienia poprzeczne, zwróćmy uwagę na pieczęć z Amsterdamu z podobnego okresu:

tu już nie ma żadnej wątpliwości o tym, że ten holk jest zbudowany na zakładkę. No ale nadal zostaje możliwy margines błędu. To nadal tylko przesłanki.
Jednak zastanówmy się co mogłoby oznaczać sytuacja, że moja interpretacja pieczęci jest prawidłowa?
I tu nasuwają mi się dwie główne koncepcje - albo potrafiono nawet wielkie holki budować w sposób zakładkowy (i stanowiłoby to nie lada sensację) albo potoczny holk gdański był mniejszy niż wynika to z opisów.
Gdzie zatem znajduje się mit, a gdzie prawda?
Tą zagadkę postaramy się rozwikłać w dalszych częściach.
Wróćmy zatem jeszcze na chwilę do planów z MM - tak jak napisałem, widoczne na rekonstrukcji są wypustki belek wzmocnienia poprzecznego. Zatem nie tylko ja mam wrażenie, że te belki na pieczęci występują, również pan Zuzański. Problem polega na tym, że wzmocnienia poprzeczne są charakterystyczne dla budowy skorupowej i poszywania na zakładkę, ale nie dla budowy karawelowej, tak jak to przedstawia pan Zuzański. Zatem "coś tu nie gra".
Co to może oznaczać? Wg mnie może oznaczać to 3 możliwości:
Albo wkradły się błędy w rekonstrukcję i tych belek wzmocnienia nie powinno być; Drugą możliwością jest hipteza, że istniała przejściowa forma budowania hoklów będąca wypadkową budowy szkieletowej i skorupowej, która łączyła wiele elementów z obu technik budowy; trzecia hipoteza - holk jednak był zakładkowy;
Druga teoria byłaby znów sensacyjna, bo nic dziś o takiej przejściowej szkole nie wiadomo.
Zatem zostaje teoria 1 - 3 - zatem znów wracamy do punktu wyjścia - na styk, czy na zakładkę? Wiemy już natomiast jedno - do rekonstrukcji z MM trzeba podejść sceptycznie.
To dopiero początek mojego nudnego i długiego wywodu. W tej chwili zdradzę, że pytanie - na styk czy na zakładkę? mam rozwikłane i uzasadnione konkretnymi faktami. Ale o tym później.
c.d.n.