Czołem wszystkim!
Jestem Maksym, mam 30 lat i jestem z zachodniego mazowsza. Zawodowo zajmuję się grafiką komputerową i do niedawna (po pracy) ciągłą robotą przy budowie domu. Aktualnie wieczorami mam więcej czasu i chciałbym wrócić do starego hobby – modelarstwa.
Co prawda temat modelarstwa szkutniczego jest mi na razie obcy, ale podstawy z dziedzin około-szkutniczych jakieś są
- jeszcze kilka lat temu robiłem makiety do gier bitewnych (LOTR) + malowałem figurki oraz składałem plastikowe modele z WW2 i robiłem z nich mini dioramy,
- trochę znam się na rysunku technicznym, liznąłem w życiu również geometrii wykreślnej, aksonometrii, czy też perspektywy do rysunku na architekturę (Politechnika Waw.),
- żeglarstwo jest mi bliskie - posiadam patent sternika oraz szkoliłem dzieciaki na żeglarza,
- w miarę się znam na drewnie i jego obróbce (również w połączeniu z żywicą epoksydową) – dziadek był stolarzem i chyba coś w genach przeszło i na mnie.
Teraz ciężki temat…
Brat kiedyś kompletował zestaw z popularnego wydawnictwa DeA., bodajże model HMS Victory, ale na samym kompletowaniu się skończyło. Nie mam pewności, czy cały zestaw jest kompletny, ale jest tego dużo (w weekend będę mógł sprawdzić dokładnie co jest, a czego brakuje).
Tylko jak tak czytam to forum od dobrego tygodnia, to zaczynanie od tak skomplikowanego modelu (nawet z instrukcjami z gazetek) byłoby porwaniem się z motyką na słońce…
Zatem
Chyba lepiej będzie wpierw zrobić samemu dżonkę/polaris lub coś o podobnym stopniu zaawansowania, a dopiero później myśleć o czymś poziom (a nie 100 poziomów) trudniejszym.
Choć myślałem jeszcze nad jedną opcją (jeśli tragiczny pomysł, to proszę wyprowadźcie mnie z błędu): na bazie tego modelu z gazetek odtworzyć go 1:1, ale już każdy element wykonując samemu – wiem, nie uniknąłbym masy błędów, ale uważam, że najlepiej człowiek uczy się jednak na swoich błędach i może w tym jest metoda. (Posiadam wyrzynarkę włosową i sporo ręcznego sprzętu)
Mam świadomość, że to zajęcie wymaga mega dużo cierpliwości, precyzji oraz niemałego nakładu finansowego. Posiadam wyrzynarkę włosową i sporo ręcznego sprzętu.
Z drugiej strony sądzę, że naprawdę dużo przeciwności nie będzie w stanie mnie zniechęcić. Jeśli to ma jakiekolwiek w tym momencie znaczenie, to nie planuję wodowania modeli. Chcę je robić dla własnej satysfakcji i przyjemności „dłubania”
Z góry dziękuję za pomoc i nakierowanie!