To co nasze ukochane działa robią z okrętów

Tu mozna narzekać i pisać o sprawach nie związanych z tematami forów
Awatar użytkownika
Tomek Aleksinski
Posty: 410
Rejestracja: 04 gru 2010, 21:55

O:To co nasze ukochane działa robią z okrętów

Post autor: Tomek Aleksinski »

Oto co powiedzial mi przewodnik podczas zwiedzania HMS Victory w Portsmouth w 2001, odnosnie smierci admirala H. Nelsona na pokladzie jego flagowego okretu, podczas bitwy pod Trafalgarem w pazdzierniku 1805:

HMS Victory, po "skrzyzowaniu linii francusko/hiszpanskiej" (ang. crossing the "T" - slynny manewr Nelsona) i rozgromieniu francuskiego okretu flagowego Bucentaure, zwrocil sie z atakiem na pobliski francuski liniowiec Redoutable. Doszlo do walki z bliskiego dystansu, choc jeszcze nie bylo abordazu. Palono do siebie glownie z broni osobistej. Nagle na cwiercpoklad wyszedl Nelson w galowym mundurze w towarzystwie innego wysokiego oficera. Przyczyna tej "parady" nie jest oficjalnie znana, byc moze chcial swoja obecnoscia dodac dalszej odwagi zalodze Victory...
Francuski marynarz-snajper siedzacy na marsie bezanmasztu na Redoutable krotko po godz. 13tej z odleglosci mniejszej niz 20 metrow wystrzelil do Nelsona, raniac go smiertelnie w lewe ramie. Kula zgruchotala lewy bark i przebila sie do pluca, masakrujac jedna z glownych odgalezien lewej tetnicy plucnej po czym uszkodzila rdzen kregowy. Doszlo do masywnego krwotoku.
Smiertelnie rannego Nelsona zniesiono na nizszy poklad obok kajuty admiralskiej, gdzie w obecnosci chirurga okretowego, dr. Beatty'ego i innych czlonkow zalogi, sledzil on uwaznie dalszy przebieg walki z relacji zalogantow donoszonych mu na biezaco. W koncu, poinformowano tracacego przytomnosc Admirala, ze bitwa zostala ostatecznie wygrana i ze nastepuje koncowe "sprzatanie pola bitwy". W krotkim czasie potem, o godz. 16.30 Nelson zmarl.
Przed smiercia wyrazil zyczenie, aby nie chowac go do morza w swym hamaku, jak tradycyjnie chowano marynarzy, ale prosil o pogrzeb w Anglii.
Dr. Beatty w zwiazku z tym rozkazal oproznic jedna duza beczke (tzw. leaguer) z wody i w nia wlozyc cialo Admirala, po czym wypelniono ta beczke brandy jakiegos wysokiego gatunku (podobno zdobycznym francuskim koniakiem) aby zabezpieczyc w ten sposob cialo admirala przed rozkladem podczas powrotu.
W czasie tego rejsu do Anglii, legenda chce, ze co niektorzy marynarze wtykali w beczke z admiralem slomki i po cichu podpijali ow koniak (stad pozniejsze ang. powiedzenie 'tapping the admiral' na nielegalne spozywanie rumu). :) Ale,... to tylko nieudokumentowana legenda... Hmmm... :unsure:
Uszkodzony w bitwie Victory, po przyczlapaniu sie do Portsmouth w grudniu 1805, oddal swemu narodowi cialo Admirala, ktore spoczelo w styczniu 1806 w katedrze Sw. Pawla w Londynie.

Ku koncowi bitwy pod Trafalgarem, niewielka eskadra francuska skladajaca sie z czterech lekko uszkodzonych okretow - Formidable, Scipion, Mont Blanc i Duguay-Tronin pod dowodztwem kontradm. Dumanoir'a, opuscila pole bitwy uznajac ze dalsza walka jest juz bezsensowna i udala sie do Rochefort na francuskim wybrzezu Atlantyku. Eskadra ta zostala potem przechwycona w kanale La Manche przez Anglikow i okrety te wcielono do Royal Navy. Ostatni z nich - Duguay-Tronin (przemianowany na HMS Implacable) przetrwal, obok Victory, nawet przez II wojne sw.
Po 1945, W. Brytania znalazla sie w duzych klopotach finansowych - cena zwyciestwa + utrata kolonii zamorskich. Decyzja o odrestaurowaniu reliktow z Trafalgaru mogla dotyczyc tylko jednego okretu - latwo sie domyslec ktorego. Fatalnie zniszczone czasem i niekonserwowane szczatki Implacable (ex. Duguay-Tronin) wysadzono w 1949 na wodach kanalu La Manche (podobno okret sie dlugo opieral zatopieniu...) W National Maritime Museum w Greenwich do dzis istnieje tylko oryginalny ornamentowany taffareil z rufy i figura dziobowa Implacable.
http://img111.imageshack.us/img111/8853/implacable27cl8.jpg
http://www.old.modelarstwo.org.pl/forum/viewtopic.php?t=627&highlight=implacable


A'propos Nelsona, to w bitwie pod Trafalgarem, mimo ze byl jej glownodowodzacym ze strony angielskiej, nosil "tylko" stopien Vice-admiral of the White (doslownie tlumaczac na polski Wiceadmiral Bieli), co bylo wowczas dopiero piatym od gory stopniem w brytyjskiej Navy.

Tak wiec, Nelson przed smiercia dobrze wiedzial, ze bitwe pod Trafalgarem wygral, jego ostatnie slowa w zwiazku z tym ponoc byly "Thank God, I have done my duty" (Dzieki Bogu ze swoje zadanie wykonalem).

W. Brytania, dzieki Trafalgarowi, dominowala na morzach praktycznie do II wojny sw, kiedy to pierwsze skrzypce przejeli Amerykanie.

Ale, czy to z powodu Trafalgaru Anglicy zadzieraja wysoko nosy? Trudno powiedziec. Wydaje sie, ze przyczyn tego jest wiecej i siegaja one glebiej w historie tego kraju, pewnie jeszcze do czasow krolowej Elzbiety I i rozgromienia hiszpanskiej Armady.
Nawiasem mowiac, bedac w Londynie w 2001, bylem gleboko zdziwiony kompletna ignorancja mlodego pokolenia Brytyjczykow co do ich spuscizny marynistycznych a nawet jawnego olewania tematu. Gdy szukalem po londynskich antykwariatach reprodukcji ich slynnego obrazu pedzla Petera Lely pt. "Peter Pett and the Sovereign of the Seas", patrzono na mnie jak na wariata i pytano, kto to jest ten pan Peter Lely, kim byl Peter Pett i ten zaglowiec o dziwnie brzmiacej nazwie?
To tak, jakby Polacy zapytywali cudzoziemcow, kim byl Matejko!
Hmmm... co kraj, to obyczaj... ;)
Awatar użytkownika
Tomek Aleksinski
Posty: 410
Rejestracja: 04 gru 2010, 21:55

O:To co nasze ukochane działa robią z okrętów

Post autor: Tomek Aleksinski »

radek napisał:
Co do salw i obsługi armat:
To wyczytałem, że podczas bitwy to właśnie od ich dyscypliny zależał w dużej mierze przebieg bitwy. Obsługa armaty pracowała w skupieniu i nie przerywała swojej pracy nawet w momencie, gdy cała obsługa armaty obok zginęła lub wyła w męczarniach po obrażeniach. Dalej w pewien nazwijmy to spokojny i precyzyjny a zarazem energiczny sposób ładowała swoją armatę i szykowała się do salwy burtowej. Błąd w procedurze mógł spowodować jeszcze większe szkody - źle wyczyszczona i załadowana armata mogła zamiast wystrzelić - eksplodować zabijając całą obsługę na miejscu, wyrządzając wielkie spustoszenie i wybijając wielką wyrwę w burcie, przez którą statek mógł potem nabierać wody. Zatem kanonierzy musieli być ludźmi o niesamowitej odporności psychicznej pracując w piekle. Nie chciałbym się tam znaleźć.

Pozdrawiam.


Jesli chodzi o sama bitwe pod Trafalgarem, to ilosciowa przewage mialy zjednoczone sily hiszpansko/francuskie. Zwyciestwo Anglikow w tej sytuacji przypisuje sie przede wszystkim naglej zmianie decyzji Nelsona co do strategii i zdecydowanie sie na skrzyzowanie swymi okretami nieprzerwanej linii hiszpansko/francuskiej (ang. crossing the "T"), a tym samym umozliwienie swoim okretom na salwy burtowe, tzw. broad side (najbardziej druzgocace) i jednoczesnie uniemozliwienie przeciwnikowi wykonania tego samego (okrety sil sprzymierzonych mogly w tym samym czasie odpalac tylko nieliczne i lekkiego wagomiaru dziala rufowe i dziobowe).
Ale, istnieje tez byc moze mniej znany fakt, ze podczas gdy kanonierzy francuscy czy hiszpanscy mogli odpalac swe dziala zarzacymi sie lontami srednio co 3 do 5 minut, lepiej wyszkoleni kanonierzy angielscy, dysponujacy juz prymitywnymi zamkami (locks) zamontowanymi na dzialach, robili to samo srednio co 90 sekund.
Tak wiec, wstepna przewaga ilosciowa co do dzial po stronie sprzymierzonych, zostala zniwelowana wyzsza czestotliwoscia odpalan po stronie angielskiej.

Istnieje bardzo dobry opis bitwy pod Trafalgarem w ksiazce Jana Gozdawy-Golebiowskiego pt. "Wojny Morskie 1775-1851" (zreszta, nie tylko tej bitwy). Polecam te ksiazke.
Awatar użytkownika
ataman
Posty: 967
Rejestracja: 04 gru 2010, 21:55

O:To co nasze ukochane działa robią z okrętów

Post autor: ataman »

Tomku, zrobiłeś to, czego mi się poprostu nie chciało.. Dałeś opis bitwy, ktory rozwiewa niezrozumiałe stwierdzenia Naszego Kolegi.
Dla uzupełnienia można dodac porażające dane o stratach:
Sprzymierzeni stracili 22 okręty i ok 2600 marynarzy, a ok 4400 dostało się do niewoli
Straty po stronie Anglii to 449 zabitych czy zaginionych...
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
marten_kuna
Posty: 182
Rejestracja: 04 gru 2010, 21:55

O:To co nasze ukochane działa robią z okrętów

Post autor: marten_kuna »

A na zakończenie tego wątku o "angolach": nie zacietrzewiajmy się w dyskusji, bo zaczęła się ona błyskawicznie przeradzać w tzw. polską dyskusję, w której każdy zagryza się na swojej racji i koniec.Nie bądźmy "marsjanami".
Tomku: marny poziom wiedzy historycznej nie dotyczy tylko angielskiej młodzieży. Dla nas marynistów amatorów (czyli miłośników) te tematy są ważne i bliskie, ale dla innych to zbędny balast. W niektórych państwach zniesiono przedmiot historia z programów nauczania. A swoją drogą - podejrzewam, że na pytanie o Matejkę spora część naszych rodaków dawałaby dziwne albo żadne odpowiedzi.
Awatar użytkownika
ryszardw
Posty: 898
Rejestracja: 04 gru 2010, 21:56

O:To co nasze ukochane działa robią z okrętów

Post autor: ryszardw »

Dyskusja zeszła trochę na boczne tory Mówiliśmy o skuteczności artylerii i efektach Zachowało się sporo opisów co sie działo gdy pocisk trafiał w burtę Marynarze wyglądali jak jerze naszpikowani drzazgami A co do celności strzału to było sporo bitew gdzie dwie floty angielska i francuska waliły do siebie przez kilka godzin ,wystrzelały amunicje i nie ponosząc żadnych strat rozpływały sie Ciekawa jest historia samej artylerii i zmiany zachodzące na przestrzeni wieków .Zmiana długości luf ,konstrukcji i jej wpływ na celność i donośność Może dysponujecie jakimiś ciekawymi materiałami Chętnie poczytamy Pozdrawiam R
ODPOWIEDZ