Dziędobry
Trwa budowa relingów i psychiczne przygotowanie do wymiany części istniejących.
Relingi będą (a nawet już częściowo są) z drutu mosiężnego 0,2 i 0,3.
Robiłem je tak :
Z wałka teflonowego o średnicy 20 odciąłem plasterek o grubości 10 mm (circa).
Kryterium doboru grubości było takie, żeby nie poleciał w kosmos jak kichnę i nie był zbyt duży.
Mniej więcej na jego środku wywierciłem 5 otworów o średnicy 0,35. Otwór centralny i na planie krzyża
w odległości 1,5mm cztery pozostałe. W takim przyrządzie jestem w stanie zlutować dowolny słupek
relingu występujący na Orkanie.
Drut 0,3 jak dla mnie już bardzo cienki ale jeszcze widoczny jak spadnie na biurko.
Ręką z biurka nie podniosę - muszę użyć pęsety .
Takie słupki wklejam na epidian w nadbudówkę. Na epidian, bo mogę dokonać korekty wysokości.
Klej cjanoakrylowy był dla mnie za szybki. Wysokość mierzę przy postawionym wałeczku o średnicy 5mm.
Mam uciętych na tokarce 6, po dwa każdej potrzebnej wysokości.
Teraz następuje sport ekstremalny, przynajmniej jak dla mnie.
Lutowanie relingu zaczynam od góry. Najpierw dopasowanie długości. Oczywiście słupki stoją w różnej
odległości i każde przęsło trzeba dopasowywać indywidualnie. Ucinam kawałek drutu o długości większej od
wymaganej o 1-2 milimetry - jak wyjdzie, bo ręce się trzęsą. Do dopasowywania przystosowałem kleszczyki
medyczne, w których zeszlifowałem ząbki na końcu (bo wyginały i kaleczyły drut) i wkleiłem na cjanoakryl
blaszki 0,1mm. Uchwycony drut szlifuję dremelkiem aż pasuje dokładnie do danego przęsła.
Drut przyklejam na śladową ilość rzadkiego cjanoakrylu do wałeczka. Żadna taśma klejąca się nie nadawała.
Próbowałem wielu. Wszystkie świetnie łapały narzędzia ale drutu już nie. Śladowa ilość to taka, która zostanie
na 1mm drutu 0,2mm. Ten drut przykładam do wałeczka a na to rzucam przęsełko.
Dopasowane przęsełko przyklejam na pastę do lutowania do słupka. Bo cyna ma napięcie powierzchniowe
i potrafi przesunąc lutowany detal. Na lutownicę z grotem z drutu 1mm nakładam kuleczkę cyny (0,25 mm średnicy,
ledwo widać) i zbliżam do elementu aż spoina zanurzy się w cynie. Staram się nie dotykać grotem, bo wszystko się przesunie. Ważne jest, żeby odbyło się to na tyle szybko, aby pozostałe luty nie puściły.
Jeżeli wszystko poszło dobrze, to poprzeczka jest przylutowana z jednej strony. Teraz druga strona i got...
a nie właśnie, bo trzeba odkleić wałeczek od szczebelka. Tą samą lutownicą delikatnie podgrzewam drut w miejscu klejenia. Należy uważać, aby nie pocynować niczego przy odklejaniu. Pozostaje odrapać resztki kleju z przęsełka
i wałeczka i można lutować następny.
Grzany lutownicą cjanoakryl wydziela mocno drażniący gaz, pomieszczenie musi być dobrze wentylowane.
W tym wypadku ilość kleju jest znikoma to i smród niewielki.
Na zdjęciu spoiny NIE są czyszczone ani piłowane - widać, że cyny jest naprawdę mało.
Jak zlutuję wszystko to Was pokażę zdjęciem.
Z ukłonami
Andrzej Korycki