Witam
W pierwszych słowach mego postu chciałbym przeprosić Grzegorza75, że najprzód zawracałem Mu głowę,
a potem zrobiłem inaczej. Nie zupełnie było to z mojej winy, ale co tu się tłumaczyć. Zresztą zostałem za to ukarany.
Postanowiłem pomalować stery okrętu i tym samym jednoznacznie ustalić jego kolorystykę.
Udałem się do największego w mieście sklepu z farbami z zamiarem kupienia MOTIPa. Ale sprzedawca przekonał mnie, że Color Works będzie lepszy, a MOTIPa nie mają. Nabyłem więc to co było i radośnie chlusłem na stery. Dysza wypluła jakieś farfocle, które z lubością przykleiły się do powierzchni.
Pomyślałem, że to ja źle wstrząsnąłem pojemnik. Odczekałem aż wyschnie ( dwa długie dni ), zeszlifowałem. Wstrząsnąłem pojemnikiem aż mi ręce poodpadały, podgrzałem go troszku i ...
farfocli było jakby mniej, ale ZAWSZE na każdej powierzchni pojawial się śliczny glucik za to za każdym razem innego kształtu.
Czekanie, szlifowanie, przeklinanie stało się moją codziennością. A że szlifowałem najgrubszym papierem 800 na wodę, to było to letko mówiąc wk...denerwujące.
Wreszcie udało mi się kupić MOTIPa. Teraz płetwy wyglądają znośnie.
Grzegorzu75 nie malowałem wałkiem w trosce o Twoje ciśnienie i parcie :).
Efekt malowania MOTIPem :
Na kartce projektuje się urządzenie do obsługi zbiorników blastowych.
Być może tłok wykona firma Service Refrigeration Les Korycki z Toronto B) .
Przy okazji znalazłem puszeczkę farby Humbrola, którą kupiłem w roku 1980 w Toronto
i użyłem do malowania plasticzanego modelu pancernika Missouri, który stoi tam do dziś.
Puszeczka jest bardzo pełnoletnia i pewnie ma status zabytku (farba w niej jest płynna i działa).
Z ukłonami
Andrzej Korycki